poniedziałek, 12 stycznia 2015

Witamy w Prawii!

Tytuł z genialną nazwą państwa - no przyznacie, Prawia jest bardzo wdzięczną nazwą! - pożyczam od Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, z jej dramatu pt. "Baba-Dziwo" z 1939 roku. I chociaż Maria Pawlikowska-Jasnorzewska jest świetnie znana jako poetka, to jako dramatopisarka niekoniecznie. Dramaty i komedie pisała na użytek sceny i na zamówienie, była dostarczycielką repertuaru, popularną w międzywojniu. Nie są to sztuki wybitne, ekscesów formalnych brak, właściwie mają dobry, sprawdzony format klasycznej francuskiej sztuki teatralnej. Komedie dość dowcipne ("Szofer Archibald" mnie szczerze ubawił), dobrze zrobione "typy ludzkie", które doskonale znamy, niemalże wszyscy zamieszkują dworki ziemiańskie, a jeśli nie zamieszkują, to wokół nich orbitują. Z tematów przoduje miłość i małżeństwo (oczywiście niekoniecznie w komplecie, toż to Maria z Kossaków Bzowska-Pawlikowska-Jasnorzewska, co łacno wskazuje, że wiązała miłość z małżeństwem, wielokrotnie), a także macierzyństwo (często jako przymus i nieszczęście). Tyle tytułem wstępu, pozwolę sobie też pokrótce streścić "Babę-Dziwo", bodaj jedyną polityczną sztukę Pawlikowskiej. Otóż w europejskim kraju, Prawii, totalitarne rządy sprawuje Valida Vrana, dyktatorka, tytułowana Wielką Matką. Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że dyktatorka wprowadza krwawy matriarchat. Wprost przeciwnie. Vrana jest skończoną mizoginką i antyfeministką. Odbiera kobietom Prawii wszelkie podstawowe prawa. Żony są pod prawną kuratelą mężów, niezamężne panny w "wieku poborowym" mają oddać dwa lata życia w obozach dla rekrutek, w których zajdą w ciążę z przypadkowymi kochankami, a narodzone dzieci oddadzą państwu. W zamian będą mogły legitymować się "zaszczytnym" tytułem Panny Prawii. Ponadto kobiety dzietne, a zwłaszcza matki bliźniąt, są otoczone szczególną opieką i mają prawa do pokoi małżeństw bezdzietnych. Wszelkie zawodowe aspiracje kobiet zostają brutalnie ukrócone - mają tylko rodzić i "kucharzyć z miłością". Bezdzietne mężatki mają się tłumaczyć przed specjalnymi urzędami z braku potomka. Za wypowiadanie zbyt wielu słów kobiecie grożą mandaty. Wedle ustaw Validy Vrany prawdziwa Prawianka ma milczeć, gotować i rodzić jak najwięcej dzieci. Dzieci i dzietność są prawdziwą obsesją Vrany. Dąży ona za wszelką cenę do zwiększenia liczby ludności Prawii, aby kraj rósł w siłę ilością swoich obywateli. W kraju panuje terror prokreacyjny. W końcu dyktatorka, otruta przez zdolną chemiczkę, Petronikę Selen-Gondor (tym razem Gondor przybył, kiedy Rohan go potrzebował...), wyjawia motywację swoich dyktatorskich zapędów i ustaw: otóż zawsze była najbrzydszą dziewczyną, więc jako bezdzietna, a wyłączona z prokreacji kobieta (ma około 55 lat) znajduje szczególne upodobanie w dręczeniu zdolnych i pięknych kobiet. W końcu społeczeństwo się buntuje, słuchając na antenie Radia Prawia zwierzeń zaczadzonej przez bukiet od Petroniki Vrany, dyktatorkę odsyła do domu wariatów, a do władzy wynosi... Normana Gondora, męża Petroniki, zdegradowanego urzędnika państwowego, który popadł w niełaskę Vrany. Wszak za czyny żony, włącznie z tak "niekobiecymi", jak podstępny zamach stanu, odpowiada mąż. W "Babie-Dziwo" dopatrywano się aluzji do faszystowskich Niemiec, sztuka powstała na progu wojny. Trzeba przyznać, że Pawlikowska dobrze przeniosła realia hitlerowskiej III Rzeszy do vranovskiej Prawii. Dlatego we wrześniu 1939 roku Maria Pawlikowska-Jasnorzewska uciekła z kraju, z obawy przed represjami z powodu "Baby-Dziwo". I choć obawy poetki były zapewne niebezpodstawne, to sztuka opisuje nie tylko hitlerowskie Niemcy, czy komunistyczną Rumunię czasów Ceausescu, ale...

... witamy w Prawii! Nie streszczam całej sztuki Pawlikowskiej li tylko ku popularyzacji jej twórczości dramatycznej. Ale jak czasami czytam, co się wypisuje w temacie praw prokreacyjnych Polek, to mam wrażenie, że mieszkam w Prawii. Swoją drogą, Prawia to świetna nazwa zamienna dla Polski, ale to temat na osobną notkę. Otóż obecna dyskusja nad aborcją, antykoncepcją i prawami kobiet jest bardzo podobna do tej, jaka przetoczyła się w II Rzeczpospolitej. Nie jest to moje światłe, autorskie odkrycie. Nie bez powodu i nie bez racji Krytyka Polityczna wznawiała u siebie felietony Tadeusza Boya-Żeleńskiego dotyczące polskich przepychanek o aborcję w międzywojniu (link do Krytyki Politycznej w prawym, o ironio :D, menu). I w podobnym klimacie społecznym powstawała sztuka Pawlikowskiej, zdecydowanie optującej za wyborem kobiet. Dawała temu wyraz w sztukach, ale też w poezji, dedykując nietypowe jak na nią, zaangażowane wiersze dwójce najbardziej rozpoznawalnych bojowników o prawo kobiet do decydowania - Tadeuszowi Boyowi-Żeleńskiemu i Irenie Krzywickiej (np. "Prawo nieurodzonych" z tomu "Śpiąca załoga", 1933, prwdr. "Pamiętnik Warszawski" 1931, z. 5). Więc mamy powtórkę z międzywojnia, choć czytając felietony Boya mam wrażenie, że jeśli chodzi o język, to zrobiliśmy kilka kroków wstecz, przegrywając batalię o język (to też nie moja osobista diagnoza). Piekło rozpęta się teraz na nowo, po decyzji Komisji Europejskiej, że tabletki "72 godziny po" mogą być dostępne bez recepty, choć ostateczna decyzja należy do poszczególnych państw członkowskich. Już się zresztą zaczęło. Pomyślałam o Validzie Vranie i "Babie-Dziwo", kiedy przeczytałam te słowa Małgorzaty Terlikowskiej (którą od Validy Vrany różni to, że doczekała się licznego potomstwa, jest mężatką i na szczęście nie rządzi żadnym krajem):

Dlaczego Komisja Europejska zdecydowała się na taki krok? Po to, "by zwiększyć skuteczność awaryjnej antykoncepcji, bo najlepiej jest, gdy pigułka zażywana jest do 24 godzin po stosunku". Inaczej mówiąc, chodzi po prostu o to, żeby rodziło się coraz mniej Europejczyków. W sytuacji zapaści demograficznej Unia Europejska zamiast walczyć o każde życie, o każde dziecko ułatwia pozbywanie się swoich obywateli. Sami sobie w ten sposób strzelamy w kolano. Jeszcze trochę tego typu uregulowań i wyginiemy. Europa umrze. A w jej miejscu pojawi się kalifat, bo muzułmanki swoich dzieci nie zabijają. 

Źródło:http://rozrywka.dziennik.pl/plotki/artykuly/480003,zdaniem-malgorzaty-terlikowskiej-pigulki-antykoncepcyjne.html

(pisownia zgodna z miejscem, z którego cytuję; oryginał znalazł się na portalu mamadu.pl)

Valida Vrana przemówiła. Walczmy o każdego hipotetycznego małego Europejczyka! O każdy europejski plemnik i każde europejskie jajeczko! Kobieto, "powielaj męża", cytując Pawlikowską. A jak nie masz męża, to powielaj dowolnie wybranego (nikt nie mówi, że przez ciebie) samca.

Witamy w Prawii, kraju, który opierał się skutecznie muzułmanom w XVII wieku, to i dzisiaj, mocami rozpłodowymi swoich Panien Prawii, oprze się kalifatowi!

Potworne. Pisane przez: oficjalny polski inkubator, lat 24, legitymujący się dowodem osobistym wydanym na Agnieszkę Wójtowicz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz